Warning: file_get_contents(http://hydra17.nazwa.pl/linker/paczki/annos.ten-obraz.lubin.pl.txt): Failed to open stream: HTTP request failed! HTTP/1.1 404 Not Found in /home/server865654/ftp/paka.php on line 5

Warning: Undefined array key 1 in /home/server865654/ftp/paka.php on line 13

Warning: Undefined array key 2 in /home/server865654/ftp/paka.php on line 14

Warning: Undefined array key 3 in /home/server865654/ftp/paka.php on line 15

Warning: Undefined array key 4 in /home/server865654/ftp/paka.php on line 16

Warning: Undefined array key 5 in /home/server865654/ftp/paka.php on line 17
- Możliwe - mruknął Rush.

sprawiła, że zapragnął pozostać na uboczu. Gdy kompani tłoczyli się wokół dziewczyny, on -

śmierdzi, Hayes. Obaj to wiemy i obaj wiemy, że ma to jakiś związek ze starym dobrym
jest duchem.
– Strasznie to wszystko naciągane – mruknął Hayes, ale jego oczy, jakby na przekór
Fernando? Chodzi o mojego brata? Nie mówicie, że coś mu się stało. Albo że ma jakieś
fizyki i kryminologii?
Mijały minuty i Bentz czekał, aż zadzwoni jego telefon. Musi pogadać z Hayesem, z
ma dokąd.
Cisnął piłkę i patrzył, jak pies rzuca się w mrok.
mnie. My... Spotykaliśmy się i dwa razy niemal ze sobą zamieszkaliśmy, ale wtedy... wtedy
zażywa pigułek antykoncepcyjnych. Zazwyczaj to on dbał, by do niczego nie doszło, ale
Boże i co teraz? Zastanawiała się, i to nieraz, czy nie odebrać sobie życia. Już nawet
życiem, zaklina się, że się zmienił, odnalazł Boga czy coś równie głupiego, i twierdzi, że w
górę.
przesłuchali innych, którzy wówczas stali na molo, starszego faceta z cygarem i zakochaną

się, czując smak cukru i cynamonu na jego języku. Alec ujął ją za ręce i przycisnął mocno do

znalazł się na autostradzie.
Ale i tak już coś miał. Usiłował zadzwonić do Bentza i podzielić się z nim informacjami,
Pił colę, obserwując owady krążące wokół lampy nad drzwiami do sali numer 134.

bardzo lubi skakać do wody?

- Fort, zabierz stąd Draksa tak, żeby mógł porozmawiać z Parthenią.
Chociaż Sally i Daisy nie przepuściły żadnemu miejscowemu chłopcu, doświadczenie
ramieniu.

pozwól mu! Potem dotykał ją, ręce mu drżały, oddychał chrapliwie. Kuliła się, błagała i płakała, ale on nie przestawał. - Caitlyn? Zaskoczona otworzyła oczy. Klęczał przy niej Adam, z twarzą tuż przy jej twarzy. Byli w jego gabinecie. To wszystko wydarzyło się dawno, dawno temu. Wiele by dała, żeby uciec od tych wspomnień. Policzki miała mokre, trzęsła się cała. - Przepraszam - wyszeptała, pociągnęła nosem i sięgnęła po chusteczkę. - Nie musisz. To, co ci zrobił, jest przestępstwem. Znów w kącikach jej oczu pojawiły się łzy. - To... to wydarzyło się dawno temu. Miałam siedem... może osiem lat. On był dziesięć lat starszy. - Ten ból nigdy nie mija - powiedział łagodnie, siadając obok niej na kanapie. Tym razem objął ją mocno ramieniem. - Myślę, że na dzisiaj wystarczy. Przełknęła z trudem ślinę, oparła się o niego i wyczuła lekki zapach wody po goleniu. Pewnie popełnia błąd, nie powinna pozwalać jemu ani sobie na takie gesty. Tłumaczyła sobie jednak, że może mu zaufać. Te wszystkie dyplomy wiszące na ścianach... Poza tym Rebeka nigdy nie poleciłaby jej kogoś, kto mógłby ją wykorzystać. Skąd wiesz, że Rebeka rzeczywiście go poleciła? Masz przecież tylko jego słowo. Tak, to prawda. Ale na razie jej to wystarczało. - Zanim znów zapukam do drzwi Caitlyn Bandeaux, powtórzmy jeszcze raz, co już wiemy. - Reed usiadł naprzeciwko Morrisette. W powietrzu wisiał gęsty dym, dobiegały ich stłumione głosy i rozmowy przerywane śmiechem. W głębi dwóch facetów grało w bilard, w telewizji leciał mecz Bravesów. Atlanta wygrywała trzy do jednego z Cincinnati, ale to dopiero początek trzeciej zmiany. Podeszła kelnerka, żeby przyjąć od nich zamówienie. Morrisette wzięła grillowaną kanapkę z dietetyczną colą, a Reed wybrał cheesburgera z frytkami. Nie był na służbie, więc zamówił też piwo. - No więc, czego się dowiedziałaś? Po kolei, co się dzieje w tej przeklętej rodzinie? - Dowiedziałam się całkiem sporo. I naprawdę nie wygląda to najlepiej. Przeczucie mi mówi, że cała rodzinka to pieprzone szajbusy. Co do jednego. To nie są lekko stuknięci pomyleńcy, ale prawdziwe świry. Pierwsza liga! Ciąży też nad nimi jakieś fatum. Tak to przynajmniej wygląda. Jedna tragedia za drugą. Ojciec, Cameron, zginął w wypadku jakieś piętnaście lat temu. Był porządnie wstawiony, stracił panowanie nad samochodem w drodze na wyspę St. Simons i wpadł w bagno. Wyleciał przez przednią szybę. Pasy bezpieczeństwa zawiodły i zrobił straszne bum. Nieźle go potrzaskało, połamane żebra, kość udowa, szczęka, miednica i przebite płuco i - wyobrażasz sobie - obcięte prawe jądro. - Coś takiego! - Tak. Nigdy go nie znaleziono. Dziwne, nie? - Jak to się mogło stać? - Widocznie przelatywał przez szybę i... ciach! - Przecież przednia szyba jest z klejonego szkła. Kelnerka przyniosła napoje i obiecała wrócić za chwilę z kanapkami. Morrisette włożyła do kubka słomkę i upiła tyk coli.

może mu się jeszcze bardziej poszczęścić, lecz zaczęła się też trochę denerwować. Gdy
wskazał jej mniejszy pokój, graniczący z sypialnią.
Pomimo tego, że tekst uważam za bardzo słaby, wciąż jestem jego autorem. Tekst i